Niemcy, amerykańska strefa okupacyjna, lato 1945 roku. Miasto ucierpiało,
może nie tak doszczętnie jak wiele innych podczas tej strasznej wojny, ale
zniszczenia też są. Brygady robotnicze sformowane z niemieckich żołnierzy, w tej
chwili jeńców, odgruzowały już ulice, pozabezpieczały uszkodzone budynki, jakoś to
już wygląda i wszystko powraca do jakiego takiego życia. Jest spokojnie.
Amerykańskie patrole wojskowe pilnują skutecznie porządku. Pracy mają ogrom.
Tysiące ludzi przemieszczające się we wszystkich kierunkach. Uchodźcy, którzy
pojawili się tu, uciekając przed Armią Czerwoną. Pozwalniani więźniowie z
hitlerowskich więzień i obozów, rzesze przymusowych robotników ze wszystkich
stron okupowanej przez Niemców do niedawna Europy. Międzynarodowy tłum. A w
nim wielu poszukiwanych zbrodniarzy i nie tylko, bo również naukowców, agentów i
innych będących w sferze zainteresowań zwycięzców. Odpowiednie służby
wykonują więc swoje obowiązki. Co jakiś czas kogoś zatrzymują, zabierają, po
niektórych przyjeżdżają wysłannicy innych sojuszniczych narodów, najczęściej
Rosjanie. Najwięcej ludzi okupuje codziennie placówki Czerwonego Krzyża.
Poszukują rodzin, znajomych, starają się czegoś dowiedzieć, każdy zastanawia się
czy, gdzie i do kogo ma wracać. Wielu już wyjechało. Nad byłymi więźniami
kacetów opiekę roztaczają odpowiednie instytucje. Leczą, odżywiają, odtwarzają
dokumenty i szykują chętnych do powrotu. Byli robotnicy cudzoziemscy są w
podobnej sytuacji. Otrzymali pomoc a wielu już wyjechało w rodzinne strony.
Najwięcej Francuzów, ale też i wielu Polaków, Czechów, Węgrów.